Czerwone Wierchy

Jeśli chcielibyście spróbować swoich sił w wyższych partiach, Tatry Zachodnie będą idealnym wyborem. Wysokość wszystkich szczytów przekracza 2000 m n.p.m., ale Tatry Zachodnie są zdecydowanie bardziej bezpieczne od Tatr Wysokich. Ich niekwestionowanym reprezentantem pozostaje dla mnie masyw Czerwonych Wierchów, do którego należą cztery szczyty: Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak i Kopa Kondracka.


Gdzie zaczynamy?

Opcji dotarcia jest kilka. My Czerwone Wierchy zdobyliśmy dwukrotnie i za każdym razem w inny sposób:

  • Start w Kirach (Dolina Kościeliska) i zejście do Kuźnic
  • Wjazd koleją linową na Kasprowy Wierch, przez Goryczkową Czubę i zejście do Kir

W tym wpisie skupię się na opcji nr 2, ale wariantowi nr 1 poświęcę kilka słów.


Czerwone Wierchy – wjazd na Kasprowy Wierch

Na drugie wyjście zdecydowaliśmy się latem, więc postanowiliśmy nieco skrócić sobie dystans o wjazd koleją na Kasprowy Wierch. Tym sposobem sprawdziliśmy kolejny wariant szlaku na Czerwone Wierchy. Wariant z całą pewnością mniej męczący, więc warty rozważenia, jeśli wybieracie się w Tatry Zachodnie po raz pierwszy. Niech tylko nie zwiedzie Was możliwość wjazdu koleją. Będąc już na górze, będziecie potrzebowali około 6 godzin na przejście szlaku do końca, więc nie wyruszajcie za późno.

Kasprowy Wierch

Podróż koleją linową na Kasprowy Wierch jest dwuetapowa (przesiadka w Myślenickich Turniach), a każdy etap trwa około 10 minut. Aby zaoszczędzić sobie stania w kolejce do kolejki, warto kupić bilet online na stronie kolei. Kasprowemu poświęcę osobny wpis, dlatego od razu przechodzimy do dalszej części wycieczki. Na Kasprowym szukamy czerwonego szlaku i kierujemy się na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Jeśli wyruszycie wcześnie, możecie spotkać po drodze kozice. My mieliśmy to szczęście, więc zrobiliśmy sobie kilkuminutową sesję zdjęciową.

Kozica tatrzańska
Kozica tatrzańska

Od Kasprowego Wierchu, aż do pierwszego szczytu Czerwonych Wierchów – Kopy Kondrackiej czeka na nas 4-kilometrowa wędrówka w niezwykle urokliwym otoczeniu. Pamiętajmy, że cały czas poruszamy się granią i szlakiem czerwonym, a po drodze mijamy Goryczkową Przełęcz nad Zakosy (1816 m n.p.m.), Pośredni Wierch Goryczkowy (1874 n.p.m.), Goryczkową Przełęcz Świńską (1801 m n.p.m.) i trawersujemy szczyt Goryczkowej Czuby (1913 m). Całość szlaku przebiega w większości wąską i stosunkowo płaską ścieżką. Jedyny bardziej wymagający fragment, w którym musimy przejść po klamrach, znajduje się w rejonie Suchych Czub. Przy dobrej pogodzie nie powinniście mieć żadnych problemów z jego przejściem.

Goryczkowa Czuba (1912 m n p.m.)

Skała z klamrami


Kopa Kondracka

Po przejściu przez Przełęcz Pod Kopą Kondracką (1863 m n.p.m.) podchodzimy pod pierwszy dwutysięcznik – Kopę Kondracką (2005 m n.p.m).

Podejście pod Kopę Kondracką
Widok z Kopy Kondrackiej (2005 m n.p.m.).

Kopa jest najniższa ze wszystkich Czerwonych Wierchów. Swoją nazwę zawdzięcza kształtowi – jako jedyny szczyt ma nieco kopulasty kształt. Przebiega przez nią polsko-słowacka granica. Od jakiegoś czasu w jej pobliżu można spotkać lisa, który kradnie smaczki. Pamiętajcie jednak, że dokarmianie dzikich zwierząt nie należy do najrozsądniejszych pomysłów.


Małołączniak

Małołączniak wnosi się na wysokość 2096 m n.p.m. Od Kopy Kondrackiej jest oddzielony Małołącką Przełęczą, a od strony Krzesanicy – Przełęczą Litworową. Ze szczytu rozciągają się widoki na Tatry Wysokie i Giewont, który z Małołączniaka wygląda jak jego młodszy brat.

Giewont widoczny ze szczytu Małołączniaka

Szczyt zawdzięcza swoją nazwę dolinie, nad którą góruje – Dolinie Małej Łąki. Jeśli jesteście żądni wrażeń, następnym razem na Małołączniak możecie dostać się niebieskim szlakiem przez Przysłop Miętusi i Kobylarzowy Żleb – fragment tego szlaku wymaga pokonania łańcuchów i dość wyślizganej ściany. My tymczasem nadal kontynuujemy wędrówkę grzbietem Czerwonych Wierchów w kierunku Krzesanicy. Od Małołączniaka musimy pokonać prawie kilometr i tylko 93 m podejścia.

Małołączniak (2096 m n.p.m.)


Krzesanica

Najwyższy spośród Czerwonych Wierchów, osiąga wysokość 2122 m n.p.m.  Od Małołączniaka oddziela ją Litworowa Przełęcz, a od Ciemniaka – Przełęcz Mułowa (2064 m n.p.m.). Krzesanica majestatycznie góruje nad Dolinami Miętusią i Doliną Cichą, a jej nazwa pochodzi od północnej ściany nazywanej „krzesaną”. Wystarczy spojrzeć na nią od strony Ciemniaka – robi niesamowite wrażenie.

Krzesanica (2122 m n.p.m.)
Krzesanica (2122 m n.p.m.)


Ciemniak

Z Krzesanicy do Ciemniaka pozostaje nam przejście pół kilometra i tylko 40 metrów podejścia. Ciemniak to ostatni ze szczytów masywu Czerwonych Wierchów. Wznosi się na wysokość  2096 m n.p.m. i jest najdalej na zachód położonym szczytem całego masywu. Położony jest pomiędzy dwiema przełęczami – Mułową (2067 m.n.p.m.) i Tomanową (1686 m.n.p.m.). Z Ciemniaka roztacza się widok między innymi na: Starorobociański Wierch (2176 m.n.p.m.), Jarząbczy Wierch (2137 m.n.p.m.), czy Bystrą (2248 m.n.p.m.).

Widok z Ciemniaka
Widok z Ciemniaka

Zejście do Kir

Rozpoczyna się najbardziej męczący moment całej wyprawy. Przed nami 1191 m zejścia, między innymi przez Chudą Przełączkę. Po pokonaniu dystansu 6,5 kilometra i około 3,5 godziny drogi dochodzimy do Kir, skąd będziemy wracać do Zakopanego.

Końcówka szlaku. Jeśli zdecydujecie się na wejście w Kirach, musicie wziąć pod uwagę około 4 godziny.


Przebieg całej trasy i wariant Kiry-Kużnice

Wjazd koleją pozwolił nam uniknąć sporego podejścia i umożliwił również zobaczenie samego Kasprowego. Polecam ten wariant, ale tylko jeśli nie macie problemu z kolanami przy zejściach. W tym wariancie jest ponad 1700 metrów zejścia. Przejście całej trasy zajmie Wam około 6,5 godziny.

Wariant nr 1 – start w Kirach, zejście do Kuźnic (przez Dolinę Kondratową) zajmie Wam nieco dłużej, bo aż 8,5 godziny. Do pokonania będziecie mieli 15,6 km i aż 1458 m podejścia. Jest równie piękny i warty zobaczenia, ale nieco bardziej męczący. Poniżej mapka z przebiegiem całej trasy.

Jeśli jeszcze wahacie się, czy wybrać się na Czerwone Wierchy, gwarantuję, że nie będziecie żałować. Widoki są niesamowite, a szlak warty każdego kolejnego kilometra.

Cześć!

Rekomendowane artykuły